Spór w kwestii opodatkowania nagród w konkursach trwa od lat, i mimo licznych interpretacji indywidualnych i wyroków sądów administracyjnych wydanych w tym zakresie próżno doszukiwać się jednolitej, spójnej linii orzeczniczej.
W mojej opinii należy zgodzić się z tezą spółki i WSA w Warszawie, że nagrody za udział w konkursie wypłacane osobom prowadzącym działalność gospodarczą powinny być opodatkowane ryczałtową stawką 10% (a sam organizator konkursu powinien działać jako płatnik, a więc kalkulować, pobrać i wpłacić należny podatek). Nie widzę podstaw, aby z zakresu znaczeniowego zwrotu „wygrane w konkursach” wyłączyć nagrody związane z działalnością gospodarczą. Art. 30 ust. 1 pkt 2 Ustawy PIT nie zawiera żadnego ograniczenia podmiotowego, które uniemożliwiałoby objęcie jego zakresem osób fizycznych prowadzących pozarolniczą działalność gospodarczą. Co więcej, ww. przepis stanowi lex specialis w stosunku do zasad opodatkowania dochodów z pozarolniczej działalności – a w konsekwencji dochody przedsiębiorców są „co do zasady” opodatkowane skalą lub podatkiem liniowym 19%, a wyjątkowo (tj. wyłącznie w razie otrzymania nagrody w konkursie) stosuje się stawkę ryczałtową 10%.
Zaskakujący jest jednak końcowy wyrok sądu NSA, który zrobił „krok w tył” i podważył uznanie samego przedsięwzięcia jako konkursu, przez co poprzednie dywagacje straciły na znaczeniu. W opinii NSA akcja organizowana przez Wnioskodawcę nie stanowiła konkursu, ponieważ nie miała niezbędnych cech rywalizacji. Według NSA był to typowy system motywacyjny. Trudno się z tym zgodzić. Wnioskodawco jasno wskazuje, że uczestnicy „rywalizują między sobą w sprzedaży”, a zwycięzcami konkursu są zawsze konkretne, pojedyncze osoby fizyczne, które sprzedały najwięcej pożyczek (a nie wszyscy uczestnicy, którzy osiągnęli dany pułap). Analizując stan faktyczny wyroku nie miałam wątpliwości, że opisane przedsięwzięcie spełnia literalną definicję „konkursu”, stąd zaskoczenie finalnym stanowiskiem NSA.